Gdzie ja jestem?

niedziela, 18 października 2015

Jedenasty

Chciałam podsumować tutaj, co właściwie... (źle ze mną, kiedy już nie potrafię znaleźć innych słów do opisu niż wyrazy na k., ch., p. i wszelkie ich pozostałe wersje...) DRAŻNI mnie w tych studiach (naprawdę żaden przymiotnik nie opisze tego lepiej niż słowo 'wk----a'), ale już nawet tego mi się nie chce.

Siedzę teraz w nocy, stwierdzam, że jest coraz gorzej ze mną. Jestem na skraju wytrzymałości psychicznej, jestem skrajnie nieszczęśliwa, jestem skrajnie wyczerpana nerwowo i fizycznie, nie czuję żadnej radości ani satysfakcji z tego co robię, ani z czytania ani z robienia kartek...
Czuję, że się starzeję i nie chodzi już tu o starość mentalną (czyli świadomość przeminionego dzieciństwa i wielu przywilejów z niego płynących), lecz o starość biologiczną, biochemiczną... ja czuję, że te nerwy, które imają się mnie na dobrą sprawę już od co najmniej dwóch lat, sięgnęły w tym roku apogeum i czuję, że postarzają mnie od wewnątrz, postarzają moje narządy o dziesiątki lat wprzód. Siwieją mi włosy...
Nawet się wypłakać nie potrafię porządnie... Nigdy się tak nie czułam. To gorsze niż jakaś tam choroba, która osłabia ciało i zmusza do pocenia się w łóżku.
To choroba, która osłabia mój umysł.

Nic mi już nie pomaga. Przestaje nawet pomagać myślenie, że...
Nawet Ty już nie możesz mi pomóc.

To mnie wykończy. Już się kończę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz